Życie Jethro i Tony’ego powoli
wracało do normy. Z każdym dniem Tony gniewał się coraz mniej. Dalej był nieco
ponury w obecności męża, ale nikt nie mógł go za to winić. Dopóki się nie
kłócili i nie rozdzielali, wszystko było w porządku.
Na początku sierpnia sąsiedzi
mieszkający na wprost Gibbsa i Tony’ego, wystawili dom na sprzedaż. Niecały
tydzień później wprowadził się tam młody mężczyzna. Tony’emu wydawał się
całkiem sympatyczny, ale gdy rozmawiał o tym z Jethro, ten nie podzielał jego
optymizmu.
- Dopiero co się wprowadził, a
już go nie lubisz? – spytał Tony, gdy razem stali przy oknie i patrzyli na dom
nowego sąsiada.
- Nie wiem. – Gibbs napił się
kawy, nie odrywając oczu od drugiej strony ulicy. – Nie podoba mi się, coś z
nim nie tak.
- Jesteś przewrażliwiony –
stwierdził i odszedł od okna, by zostawić męża samego ze jego obsesją.
Obawy Gibbs nie sprawdzały się przez kilka dni. Nowy
sąsiad, który miał na imię Jim, zachowywał się normalnie, nie był agresywny,
nie sprawiał kłopotów. Do czasu aż pewnego dnia rano, gdy Tony i Jethro
wspólnie wyprowadzali psa, Tony zauważył, że Jim przygląda im się ze swojego
podjazdu, gdzie właśnie wsiadał do samochodu.
Tony nie miał pojęcia, skąd to
nagłe zainteresowanie nimi. Nie byli przecież jedynymi właścicielami psa w
okolicy, więc nie mogło chodzić o niego. Dopiero po chwili zorientował się, o
co mężczyźnie chodzi. Trzymali się za ręce podczas spaceru. To był taki ich
mały, niegroźny nawyk. Nawet nie starali się chodzić trzymając się za ręce,
robili to bezwiednie. Jim musiał nie wiedzieć wcześniej, że nie mieszkają razem
jako przyjaciele.
W końcu zniknęli sąsiadowi z oczu
i nie widzieli go aż do następnego dnia. Tym razem Tony sam wyprowadzał LJ’a, a
gdy wrócił do domu zobaczył, że ktoś napisał sprayem na ich drzwiach obraźliwe
dla homoseksualistów słowo. Gdyby samochody nie były zaparkowane w garażu,
pewnie i one by ucierpiały.
- Sukinsyn – przeklął pod nosem i
wszedł do domu. Czemu Jethro nie usłyszał, że ktoś maże im po drzwiach?
Gibbs nie mógł jednak nic słyszeć,
bo siedział w tym czasie w piwnicy. Tony odpiął smycz bernardyna i zszedł na
dół do męża.
- Mamy problem – powiedział,
przystając w połowie schodów.
- Jaki? – Gibbs odwrócił się w
jego stronę, przerywając chwilowo pracę przy łodzi.
- Jim chyba nas nie lubi. A
raczej tego co robimy.
- Skąd to przypuszczenie?
- Chodź, to zobaczysz.
Jethro niechętnie zostawił swoją
pracownie i poszedł za Tonym do frontowych drzwi, gdzie czerwona farba jeszcze
nie wyschła.
- Jesteś pewien, że to Jim? –
zapytał, dotykając farby palcem.
- Sam mówiłeś, że coś ci się w
nim nie podoba, a teraz masz wątpliwości? – zdziwił się Tony. – Oczywiście, że
to on, inni sąsiedzi nigdy nic do nas nie mieli.
- Musimy to zmyć.
- To nie rozwiąże problemu –
zauważył. – Musimy się rozmówić z Jimem.
- Zostaw go w spokoju, nie mam
dowodów, że to on.
- Ale...
- Tony, chcesz dowodów, poprosić
McGee o zainstalowanie kamer wokół naszego domu, wtedy będziesz miał pewność.
Do tego czasu nawet nie myśl, by iść do Jima.
- I co, tak po prostu to
zostawimy?
Tony nie lubił siedzieć
bezczynnie. Gdyby to od niego zależało, poszedłby do Jima chociażby teraz, ale
Jethro miał racje. Nie wiedzieli, kto był sprawcą, a bez dowodów nie mogli nic
zrobić.
- Tak właśnie zrobimy.
Gibbs wszedł z powrotem do domu,
najpewniej po coś do zmycia farby. Tony zaś dalej stał przed drzwiami i
spoglądał na dom Jima. Podjazd był pusty, nie było go więc, nie mógł sobie
jednak przypomnieć, czy gdy wychodził z psem, to samochodu również nie było.
Po incydencie z drzwiami Tony
zawsze upewniał się, że samochody są bezpieczne w garażu. Nie mógł ryzykować,
że coś się stanie jego Camaro albo Dodge’owi Jethro. Nie mógł jednak w żaden
sposób zabezpieczyć drzwi, zwłaszcza, gdy obaj byli w pracy.
Po tym jak wrócili jednego dnia do
domu, znowu zobaczyli napis. Gibbsa to
nie ruszyło, ale Tony był wściekły. Nie zamierzał pozwolić, by ktoś niszczył mu
dom.
Następnego dnia przed pracą
przeszedł się po najbliższych sąsiadach i zapytał, czy nikt nie widział nic
podejrzanego. Liczył na to, że ktoś widział Jima, gdy ten znowu wymalował im
drzwi farbą. Wszyscy sąsiedzi nie mieli jednak nic do powiedzenia, nikogo nie
widzieli.
Sytuacja z farbą powtarzała się
jeszcze kilka razy. Tony zaczął się obawiać, że któregoś dnia stracą szybę.
Miał już tego dość, musiał coś z tym zrobić. Brak dowodów czy nie, zamierzał to
zgłosić na policję nim pojedzie do biura. Może chociaż przyślą patrol, który
będzie jeździł po okolicy.
Jethro miał wolne tego dnia i
poszedł odwiedzić jakiegoś znajomego, więc nie miał mu kto wybić z głowy tego
pomysłu. Tony wziął klucze od Camaro i wyszedł do garażu. Po wystawieniu auta
musiał jeszcze zamknąć drzwi.
- Ej, pedale!
Tony odwrócił się i przerwał
zamykanie, gdy drzwi do garażu były już w połowie opuszczone. Na początku
podjazdu stał Jim, przyglądając mu się z obrzydzeniem. Wyglądało na to, że
jednak nie będzie musiał iść na policję. Sam się tym zajmie, wystarczyło tylko
poczekać, aż Jim straci nerwy.
- Mówisz do mnie? – zapytał.
- A widzisz tu innego pedała?
Tony rozejrzał się.
- Nie widzę żadnego pedała.
Jim zbliżył się, a Tony z trudem
ukrywał swoją radość. Nie tylko miał teraz pewność, że to sąsiad niszczył im
drzwi przez ostatni czas, ale Jim był także na jego posesji. Jeśli dojdzie do
czegokolwiek, co skończy się pobiciem, każdy sąd będzie po stronie Tony’ego. W
końcu tylko będzie się bronił. Musiał tylko sprawić, by to Jim zaatakował
pierwszy, co sądząc po jego nienawiści do homoseksualistów, nie powinno być
specjalnie trudne.
- Kto pozwala takim jak wy mieszkać
wśród normalnych ludzi? – wycedził Jim. – Powinni was pozamykać.
- O co ci w ogóle chodzi? –
spytał Tony.
- Nie zamierzam mieszkać w
towarzystwie pedałów.
- Trzeba było zrobić rozeznanie
przed kupieniem domu – stwierdził. – Poza tym, mieszkamy tu dłużej od ciebie.
- Komu obciągnęliście laskę, by
dał wam ten dom?
Tony’ego wkurzyło to bardziej niż
poprzednie nazwiska, bo dom należał do Jethro. Należał do niego jeszcze kiedy
Shannon i Kelly żyły.
- Radziłbym ci się zamknąć –
ostrzegł go Tony, zaciskając dłonie w pięści.
- Bo co mi zrobisz? – Jim
podszedł jeszcze bliżej, teraz naruszał jego przestrzeń osobistą. – Jesteś
ciotą, nie umiesz się bić.
Gdyby tylko Jim wiedział, gzie
pracuje, nie byłby już taki odważny. Zarówno Tony jak i Jethro mogli go powalić
w ciągu kilku sekund.
- Żebyś się nie zdziwił.
- No to chodź. – Jim popchnął go
z całej siły, Tony zachwiał się nieznacznie. – Pokaż na co cię stać, pedale. A
może wezwiesz policję, żeby cię obroniła?
Gdy Jim znowu go popchnął, Tony
szybko złapał jedną jego rękę i wykręcił ją. Nogą podciął mężczyznę i używają
własnego ciężaru ciała, powalił go na ziemię, przyciskając go do niej.
- Policja nie będzie potrzebna –
powiedział Tony i wyciągnął kajdanki. Skuł ręce Jimowi i nieco brutalnie
postawił go znowu na nogi. – NCIS, jesteś aresztowany za napaść na agenta
federalnego.
Jim wyglądał na naprawdę
zszokowanego tym faktem. Tony pożałował, że nie ma czasu zrobić mu zdjęcia na
pamiątkę.
Gdy parę godzin później Gibbs
wrócił do domu, zastał uśmiechniętego Tony’ego siedzącego na ganku.
- Czemu nie jesteś w pracy? –
zapytał podejrzliwie.
- Musiałem złożyć zeznania. Jen
kazała mi nie wracać, Ziva i Isaac sami sobie poradzą.
- A czemu musiałeś składać
zeznania?
- Jim mnie zaatakował – wyjaśnił,
po czym szybko dodał: - Nic mi nie jest, ale zrobił to przed naszym domem i gdy
wychodziłem już do pracy. Byłem już wtedy na służbie, więc miałem prawo go
aresztować.
- Nie uderzyłeś go, prawda?
- Nie jestem głupi.
- To dobrze.
Obaj weszli do domu. Gibbs od
razu poszedł do kuchni i nalał sobie kawy.
- Wiesz, nienawidzę takich ludzi
– przyznał Tony.
- Tony, gdy braliśmy ślub
wiedzieliśmy, co to oznacza. Chyba nie oczekiwałeś, że nie staniemy się
obiektem takiego ataku?
- Nie. Ale wkurza mnie to, że
nawet nic mu nie zrobiliśmy, a i tak mnie zaatakował.
- Inni mają gorzej, wierz mi. Ty
przynajmniej wiedziałeś, jak się obronić, nie wszyscy to potrafią.
Zabierając kawę ze sobą, Gibbs wszedł na górę, zostawiając Tony’ego w
kuchni. Zastanawiał się ile takich sytuacji jeszcze ich czeka w przyszłości i
czy nie byłoby lepiej, gdyby ukrywali swój związek. ***
Przestawienie się z Supernatural na NCIS było trudniejsze, niż się spodziewałam.
Znalazłam Twojego bloga dopiero dwa tygodnie temu i muszę powiedzieć,że jestem zachwycona! Sposób w jaki przedstawiasz więź między chłopakami jest cudowny. Wszystkie Twoje dzieła mnie zachwycają. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńHmm a co do tej notki... nie rozumiem jak można być takim homofobem jak Sąsiad Gibbsa i Tony'ego. Mój mózg tego nie ogarnia :) A sposób w jaki Tony wybrną z tej sytuacji jest fantastyczny.
Pozdrawiam i życzę weny
Ana
O rany, nareszcie nowa część. Już myślałam, że na dobre porzuciłaś ten blog. Swoją drogą, może rozważyłabyś założenie nowego na fiki z Supernatural, albo chociaż założyła konto na AO3. ff.net staje się powoli denerwujące...
OdpowiedzUsuńMiniaturka jest świetna. Do tej pory rzadko poruszałaś temat barku akceptacji dla homoseksualistów i ich prześladowania, a przecież takie zachowania są (niestety) obecne. Sposób w jaki Tony poradził sobie z homofobicznym sąsiadem był chyba najlepszy z możliwych. Dużo bym dała, żeby zobaczyć minę tego XYZ gdy dowiedział się, że Tony jest agentem federalnym.
Swoją drogą, udało Ci się mnie zaskoczyć. Po tytule, oraz stwierdzeniu Gibbsa, ze nowy sąsiad jest dziwny spodziewałam się raczej, że tamten będzie się dobierał do Tony'ego, a tu taka niespodzianka ;)
Pozdrawiam i mam nadzieje, że na kolejną część MS nie będziemy czekali aż tak długo.
Ariana
Muszę sprawdzić AO3, bo codziennie tam wchodzę, ale konta nie mam. Jeśli będzie ze mną współpracował, to być może znajdą się tam wszystkie moje opowiadania ;)
Usuńw końcu nowy rozdział! I jak zawsze genialny :) co do sąsiada to muszę powiedzieć że nie ogarniam jak można być takim wrednym człowiekiem:) sposób w jaki Tony sobie z nim poradził po prostu perfekcja:) pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńAAAAA!!!!! NOWA NOTKA!!!! Dawno się tak nie jarałam żadnym opowiadaniem, ale Twoje teksty są genialne :) Podobało mi się wszystko co napisałaś i z niecierpliwością czekam na więcej. Co do "Sąsiada" to na początku myślała, ze będzie od Tony'ego podrywał, albo coś a tu okazał się być homofobem! Zaskoczona byłam :P Sposób w jaki poradził sobie z nim Tony wprost cudowny.
OdpowiedzUsuńA co najważniejsze Tony i Gibbs zaczynają żyć po staremu. Dobrze że Tony wybaczył Gibbsowi :)
Pozdrawiam
Ekstra część, zresztą jak wszystkie ^^ jA się spodziewałam jakiegoś normalnego sąsiada, bo Jimmy to takie słodkie imię :*** a tu taki palant..
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejną notkę..
Pozrdrawiam Alexi*
o zapomniałam dodać ,że ja tu nie pierwszy raz od wakacji czytam bloga, ale dopiero teraz zdecydowałam się, że bd komentować...
Hej małe pytanko kiedy kolejna notka z serii Mariagge series?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie, gdy najdzie mnie ochota na pisanie jej. Może po tym weekendzie spróbuję się za to zabrać :)
Usuńkiedy coś nowego?
OdpowiedzUsuńNigaki, ja rozumiem, że teraz masz fazę na Supernatural, ale naprawdę mam dość niezakończonych opowiadań i mam ochotę gryźć wszystkich autorów, którzy porzucają swoje opowiadania. Błagam, nie dołączaj do tej niechlubnej listy i wrzuć aktualizację choć raz na miesiąc czy dwa.
OdpowiedzUsuń