Jethro lubił pracować nad łodzią
w nocy. O tej porze nie musiał się niczym przejmować, Tony zasypiał na górze,
LJ zmęczony po wieczornym spacerze padał plackiem na posłaniu, a telefon
milczał jak zaklęty. Cisza i spokój w samotności, uwielbiał to.
Dostali dzień wolny, należał im
się po ostatniej sprawie, zwłaszcza Isaacowi, który omal nie został ranny.
Jethro wiedział, że to zły pomysł wysyłać nowego agenta do nory pełnej
niebezpiecznych przestępców, ale Probie się uparł. Chciał się wykazać.
Po powrocie do domu Tony poszedł
prosto do łóżka, więc Jethro uznał to za dobry moment, by popracować w spokoju
przy łodzi. Zrobił sobie kawę i zniósł ją do piwnicy, gdzie włączył telewizor,
tylko po to, by od czasu do czasu na niego zerknąć w czasie pracy.
W takim stanie nie patrzył na
zegarek, czasami spędzał w piwnicy kilka godzin, nim Tony przypominał mu, ile
już tam siedzi. Tej nocy nikt nie zamierzał mu o tym przypomnieć.
Dochodziła północ, pracował przy
łodzi już dwie godziny, gdy usłyszał kroki na górze. Pomyślał, że to Tony
przyszedł mu przypomnieć o śnie. Po spojrzeniu na szczyt schodów, zobaczył
wprawdzie znajomą twarz, ale nie należała ona do Tony’ego.
Nie odzywając się do gościa,
nalał sobie burbonu. Szykowała się dłuższa noc, niż przewidywał.
- Nadal nie zamykasz drzwi, jak
widzę.
- Mam psa obronnego – odparł. LJ
nie nadawał się jednak do ochrony domu, co przed chwilą udowodnił. Nawet nie
zareagował, gdy obca osoba weszła do domu. Leniwe psisko,
stwierdził.
- Chyba on sam o tym nie wie.
- Czego chcesz, Hether?
Hether była kiedyś jego
dziewczyną, przez jakieś cztery miesiące. O dziwo, była blondynką. Gdyby ktoś z
pracy się teraz o tym dowiedział, pewnie by mu nie uwierzyli, że się z nią
spotykał.
Ten romans mógłby potrwać dłużej,
gdyby Hether tak bardzo nie nienawidziła NCIS. Nie chciała się pogodzić, że
Jethro ma dla niej mało czasu, więc odeszła, choć było im dobrze ze sobą.
- Pogadać – odparła kobieta,
schodząc do niego. Jethro nie uszło uwadze, że ubrała się dosyć wyzywająco. –
Powspominać dawne czasy.
- Nie za dużo jest tego
wspominania.
Hether uśmiechnęła się i podeszła
do łodzi, gładząc dłonią jedno z żeber.
- Czy ona nie była już prawie
ukończona, gdy się rozstaliśmy?
- Zacząłem budować nową.
- Co się stało ze starą?
- Pływa sobie teraz po jeziorze
Wilson w Kansas.
Jethro obserwował, jak Hether
przygląda się zmianom, jakie zaszły w piwnicy od czasu jej ostatniej obecności.
- Widziałam na górze tego twojego
psa obronnego – powiedziała, siadając na starej kanapie niedaleko schodów. Tony
przeniósł ją tu ze swojego starego mieszkania, czasami lubił na niej siadać i
czytać, słuchając Jethro przy pracy. – Słodki, jak się wabi?
- LJ – odparł, biorąc kolejny łyk
burbonu i dolewając go sobie.
- Żartujesz.
- Nie ja wybierałem imię.
- Nigdy nie sądziłam, że kupisz
sobie psa – przyznała Hether. – Kiedyś namawiałam cię na kota.
- Nienawidzę kotów.
- Zauważyłam po tym, jak omal nie
zastrzeliłeś jednego.
- Miał wściekliznę.
- Nie miał. Ale to była jedna z
najzabawniejszych sytuacji w moim życiu.
Jethro musiał przyznać jej rację.
Z Hether spotykało go wiele śmiesznych sytuacji, ta kobieta była jak istny
magnez na takie przypadki, jako jedna z nielicznych potrafiła go rozśmieszyć.
Związek z nią był miłą odmianą od tych wszystkich nieudanych małżeństw. Kiedyś
często żałował, że tak szybko się skończył.
- Co u ciebie, Hether? – zapytał.
Przeszła mu ochota do pracy, skoro Hether już tu była, to zamierzał z nią
porozmawiać.
- Mam nową pracę – pochwaliła
się. – Jestem asystentką w laboratorium kryminalistycznym.
- Ty? – zdziwił się. –
Nienawidziłaś kryminalistyki.
- Nienawidziłam tego, że
poświęcasz jej tyle czasu – sprostowała. – Sama w sobie jest całkiem przyjemna.
- Współpracujesz z policją?
- Tak. Ale chciałabym spróbować
gdzieś wyżej.
- FBI?
- Myślałam o NCIS.
Jethro uśmiechnął się,
wyobrażając sobie jak wściekła byłaby Abby, gdyby przydzielono jej asystentkę.
- Jeśli tak, to na pewno nie w
D.C. Nie potrzebujemy asystentów. Skoro mierzysz tak wysoko, spróbuj u samej
góry. W Wirginii zawsze im kogoś brakuje.
- Za daleko.
- Od D.C?
- Od ciebie.
Jethro nie był głupi, wiedział co
oznacza wyzywający strój u kobiety, która odwiedza cię w środku nocy, zwłaszcza
byłej kochanki, ale ta odpowiedź go zaniepokoiła.
- Wiesz, że nie wrócimy do
siebie?
- Dlaczego? – Hether wstała i
podeszła do niego. – Było nam razem dobrze, prawda? Przeszkadzała nam tylko
twoja praca.
- To tobie przeszkadzała –
zauważył.
- Gdybym dostała pracę w NCIS,
moglibyśmy pracować razem. Byłoby nam łatwiej i mogłoby się udać.
- Jestem zajęty.
Wzrok Hether momentalnie
powędrował na jego lewą dłoń.
- Nie widzę obrączki, więc to
jeszcze nic pewnego.
- Zostawiłem ją na górze, nie
zakładam jej do pracy przy łodzi – wyjaśnił, żałując, że jednak nie ma obrączki
na palcu. Nie chciał jej jednak zniszczyć, leżała bezpiecznie na szafce przy
łóżku.
Hether nie wyglądała na
przekonaną.
- Jethro. – Położyła mu ręce na
piersi i nachyliła się w jego stronę. – Wiesz, że nie uwierzę w trik z
obrączką? Nie jesteś żonaty.
- Masz rację, nie jestem –
przyznał, łapiąc ją za ramiona i odsuwając od siebie. – Nie mam żony, mam męża,
który śpi na górze. Jesteśmy ze sobą rok, znamy się jeszcze dłużej, mamy psa,
którego on nazwał moim imieniem, by się na mnie zemścić za podobną sytuację.
Czy teraz jesteś skłonna uwierzyć?
Hether przez kilka długich sekund
spoglądała na niego wielkimi oczami, Jethro przestraszył się nawet, że nie
oddycha, ale wtedy roześmiała się głośno.
- W końcu dostałeś poczucie
humoru!
Jethro westchnął zirytowany.
Śmiech Hether obudził śpiącego na górze LJ’a, który teraz zaczął biegać po
całym domu. Miał nadzieję, że Tony spał jak kamień i tego nie usłyszał, choć to
było mało prawdopodobne.
- Nie żartuję, Hether.
- Proszę cię, Jethro – Hether
znowu się do niego zbliżyła. Wciąż się uśmiechała, będąc przekonaną, że Jethro
się z nią droczy. – Chyba nie myślisz, że uwierzę...
- Jethro?
Oboje spojrzeli w kierunku
schodów, gdzie teraz stał Tony z poirytowanym wyrazem twarzy. Nic dziwnego,
nigdy nie lubił, gdy się go budziło.
- Dzięki Bogu, Tony, w samą porę
– odetchnął z ulgą Jethro.
Hether zmrużyła oczy,
przyglądając się Tony’emu, który powoli schodził po schodach. Tuż za nim
podążał LJ, wesoło merdając ogonem.
- Kto to? – zapytała, odwracając
się znowu do Jethro.
- Hether, chciałbym ci
przedstawić Tony’ego DiNozzo, mojego męża.
Tony uśmiechnął się, wyciągając
rękę do Hether, której ta nie uścisnęła. Była w zbyt dużym szoku.
- Mąż? Więc ty nie...
- Żartował? – dokończył za nią
Tony. – To Gibbs, on nigdy nie żartuje.
Hether dalej wyglądała, jakby
przeżyła największy szok w swoim życiu. Prawie było mu jej żal. Prawie.
- Chyba będzie lepiej, jeśli już
pójdę – odezwała się w końcu.
- Miło było cię poznać –
powiedział Tony, gdy go mijała.
Obaj mężczyźni zostali sami – nie
licząc psa, który tarzał się w trocinach.
- Jakim cudem nigdy o niej nie
słyszałem? – zapytał Tony.
- Nie pytałeś. – Gibbs wypił cały
burbon, jaki miał w kubku. – Ty też nie powiedziałeś mi o wszystkich swoich
byłych.
-Tak, ale to dlatego, że ta lista
dwukrotnie okrążyłaby Ziemię. No może trochę przesadzam, ale to wciąż duża
liczba.
- Dlatego nigdy o to nie pytałem.
Jethro zaczął odkładać wszystkie
narzędzia na miejsce, schował burbon i wyłączył telewizor. Tony przez cały czas
pilnie go obserwował.
- Obudził cię jej śmiech? –
zapytał Jethro, wkładając narzędzia do szuflady.
- Nie. – Tony podszedł do LJ’a i
odciągnął go za obrożę od trocin. Rano będzie musiał go wyczyścić. – Za długo
nie było cię w łóżku, więc przyszedłem cię poszukać.
- Czyli nie przyszedłeś tu z zazdrości.
- Miałbym być zazdrosny o nią? –
Tony zaśmiał się. – Wiesz, nie chciałem kłamać mówiąc, że nie żartujesz, ale
wychodzi na to, że jednak skłamałem. Ten żart ci się udał.
- Dosyć żartów jak na jedną noc –
zdecydował Jethro. – Chodźmy do łóżka.
- W końcu. Nie mogę normalnie
spać bez ciebie.
- Miło mi to słyszeć.
Jethro zamknął jeszcze drzwi, nim
razem z Tonym wrócił do sypialni i położył się z nim na łóżku. Jak zawsze Tony
objął go od razu, wtulając się w jego plecy jak w poduszkę.
- Jutro sobie pogadamy o twoich
byłych – wymamrotał. – Założę się, że są zabawne.
Jethro uśmiechnął się. Hether może i potrafiła go rozbawić, ale Tony
robił to sto razy lepiej.
No, kiedyś musiało się to zdarzyć. Choć spodziewałam się raczej, że to była Tony'ego pojawi się w NCIS, ale i tak było super.
OdpowiedzUsuńNie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy Gibbs powiedział tej babcie, że ma męża. Świetnie Ci to wyszło.
Hm... Tony nie był zazdrosny o byłą męża, która w dodatku nie była ruda? Nie mówię, że trudno w to uwierzyć (w końcu jest w 100% pewny uczuć Gibbsa), ale i tak dziwię się.
Więc blondi chciała pracować w NCIS... Gibs ma zamiar powiedzieć o tym Abby? Bo aż ciekawa jestem jak dziewczyna by na to zareagowała :D
Pozdrawiam i czekam na kolejną miniaturkę,
Ariana
Gibbs zdecydowanie powinien nauczyć się zamykać drzwi na klucz xD Lepiej niech uważa, bo jeszcze kiedyś wlezie ktoś, kto nie będzie chciał po dobroci wyjść xD
OdpowiedzUsuńFakt, że Gibbs umawiał się z blondynką jest dziwny xD Na prawdę nikt by mu nie uwierzył xD A już na pewno nie Tony :)
Z LJa jest taki sam pies obronny jak z mojego Miśka xD I jeszcze pewnie przehandlowałby właścicieli za kawałek kiełbasy xD
Fajna ta miniaturka :) Więcej takich :)
Asai
bardzo fajna miniaturka, jestem zaskoczona, że Gibbs umawiał się z blondi :O
OdpowiedzUsuńnapisałaś kiedyś, że nie lubisz pisać scen +18, ale może byś spróbowała, bo mi to tak bardzo tu pasuje :D
i tak zostanę Twoją fanką
Ana