- Wiesz co, to głupie. – Tony zjadł chipsa, którego trzymał
w dłoni i sięgnął po następnego, którego rzucił na podłogę. Nie minęła chwila,
a LJ zjadł upuszczony smakołyk.
- Co jest głupie? – zapytał Jethro. On i Tony siedzieli
razem na kanapie oparci plecami o siebie. Tony oglądał telewizję i zajadał się
czym popadnie, a Jethro czytał książkę, kompletnie ignorując telewizor. Byli po
pracy, dopiero co wrócili i chcieli się zrelaksować przed snem. Ponieważ nie
mogli się zdecydować na formę relaksu, poszli na kompromis, który okazał się
najlepszą opcją. Mieli się blisko siebie i zajmowali się swoimi sprawami, czego
mogli chcieć więcej?
- Ten film. – odparł Tony, przeżuwając chipsa. – A w
zasadzie nie film tylko motyw w nim.
- Czyli? – Jethro nie miał ochoty odrywać oczu od książki,
by spojrzeć w telewizor i przekonać się, co jest głupie dlatego liczył, że Tony
mu to wyjaśni.
- Facet jest żonaty, nosi obrączkę. Kumple zabierają go do
klubu, by się trochę rozerwał i odsapnął od małżeńskiego życia. To klub ze striptizem
tak w ogóle. Są w tym klubie i wszyscy oprócz żonatego się świetnie bawią, bo
żadna laska nie chce zarywać do zaobrączkowanego faceta.
- I co w tym głupiego?
- To wierutna bzdura. Obrączka nie odstrasza.
- Czyżby?
- Pewnie. Który facet przychodzi do klubu ze striptizem z
żoną? Jeśli tam jest, to na pewno nie z nią. Żonaci przychodzą się tam zabawić,
bo im się nie układa i wszyscy to wiedzą, dlatego nawet jak nie zdejmą obrączki
i tak laski do nich zarywają, bo wiedzą, po co tu przyszli.
- A może film ma racje i kobiety faktycznie respektują
małżeństwo? – Jethro przewrócił stronę w książce, poprawił okulary i odwrócił
głowę, by spojrzeć na Tony’ego. – A facet w klubie ze striptizem nie od razu
oznacza nieszczęśliwego męża. Mężczyźni mają swoją potrzeby, powinieneś to
wiedzieć, sam jednym jesteś. Niektórym może po prostu znudziło się porno.
- Naprawdę w to wierzysz? – spytał Tony. – A może boisz się,
że pomimo obrączki dziewczyny wciąż będą mnie podrywać?
Tony poczuł się nieco urażony, gdy usłyszał prychnięcie.
- Nie rozśmieszaj mnie.
- Co? Uważasz, że laski na mnie już nie lecą?
- Nie, po prostu nie boję się o to, że możesz mnie zdradzić.
- To czemu tak bronisz żonatych mężczyzn?
- Nie bronię ich, mówię tylko, co myślę.
- Chcesz się założyć, że nawet z obrączką wyrwę parę lasek w
klubie?
- O co?
- 20 dolarów. I gotuję wszystkie obiady przez miesiąc, jeśli
mi się nie uda. Jeśli wygram, ty gotujesz.
- Zgoda.
Obaj odwrócili się w końcu do siebie, Tony był już pewny
wygranej.
- Udowodnię ci, że ten film to bujda.
- Powodzenia. – Jethro zamknął książkę i wstał z kanapy. –
Idę wziąć prysznic. Lepiej opracuj już sobie teksty na podryw, przydadzą ci
się.
- Zobaczymy co powiesz, gdy staniesz przy kuchni! – zawołał
za nim Tony i wrócił do filmu. Parsknął śmiechem, gdy na ekranie dziewczyna
znowu nie poderwała żonatego faceta, gdy tylko zobaczyła jego obrączkę. – Co za
bzdury.
Spojrzał na swój własny symbol małżeństwa. Od dnia ślubu
zdejmował ją tylko wtedy, gdy szli na akcje. Zawsze zostawiał ją wtedy w
laboratorium Abby, by się nie zgubiła albo nie została zniszczona, gdyby coś
poszło nie tak. Nie lubił jej zdejmować, ale jeszcze bardziej nie lubił myśli o
tym, że mógłby ją stracić, choć był to tylko kawałek metalu. Ale ten kawałek
metalu znaczył dla nich obu bardzo wiele. Jethro nie zdejmował obrączki nawet
gdy szedł na akcje. Jedyne momenty, kiedy Tony widział go bez, to podczas pracy
przy łodzi i treningu na strzelnicy. Poza tymi kilkoma wyjątkami, zawsze mieli
je na palcach. Czasami nawet podczas seksu był w stanie ją wyczuć, gdy Jethro
pieścił jego ciało.
Nigdy nie zapomniałby dnia, kiedy pierwszy raz ją założył.
To było podczas ślubu, wszystko było przygotowane w pośpiechu, ale obrączek nie
zabrakło. Gdy je sobie zakładali, Tony poczuł nieopisaną radość. Już wtedy
wiedział, że nie będzie się rozstawał z obrączką zbyt często. Stała się dla
niego ważnym świadectwem miłości Jethro. Kiedy miał wątpliwości co do ich
związku, wystarczyło że popatrzył na lewą dłoń i wszystko znów było w porządku.
Kiedy jeszcze był wolnym strzelcem, obrączka wydawała mu się
czymś głupim i niepotrzebnym. Wielokrotnie widział w klubach, do których
chodził, jak żonaci mężczyźni albo zamężne kobiety chowali obrączki. Czasami na
ich palcach widział ślady po długim noszeniu. Nigdy go to nie zniechęcało,
jeśli kobieta miała obrączkę, a mimo to wciąż podrywała facetów, oczywistym
było dla niego, że nie jest szczęśliwa i że chce być adorowana. Dlatego scena w
filmie wydawała mu się głupia, bo pokazywała nieprawdę, choć nie wiedział, jak
sam by się zachował w takiej sytuacji. Od czasu ślubu ani razu nie był w
klubie, nawet nie myślał o wyjściu tam i poderwaniu kogoś, choćby dla zabawy.
Chyba szanował obrączkę bardziej, niż przed laty. Teraz jednak, w ramach
zakładu, zamierzał udowodnić słuszność swojej teorii. Udowodni Jethro, że
obrączka nie znaczy już dla ludzi tego, co kiedyś, gdy sam był młodszy. Choćby
miał nagabywać kobiety przez całą noc. Nawet jeśli się nie uda, to przynajmniej
wzbudzi w Jethro sporo zazdrości, a to zawsze kończy się bardzo przyjemnie.
Zdecydowanie mógł przeżyć 20 dolców i gotowanie przez miesiąc jeśli w zamian w
grę wchodził ostry i namiętny seks z zazdrosnym jak diabli Jethro.
Tony wyczekiwał wolnego dnia, by pójść do klubu. Nie miał
ochoty iść tam po pracy i martwić się o następny dzień. W końcu cały zespół
dostał wolne, a stało się to tydzień po tym, jak Tony założył się z mężem.
- Jeth, jesteś już gotowy?! – krzyknął z dołu, czekając na
Jethro. Do klubu szli razem, by nie było posądzania o oszukiwanie. – A może ci
pomóc z wyborem ubrań?!
Tony nie doczekał się odpowiedzi. Westchnął i przykucnął
przy bernardynie, który chyba myślał, że idą na spacer.
- Wybacz, stary, już byłeś
na spacerze. – Tony poklepał psa po głowie. – Nie zepsuj niczego, gdy nas nie
będzie, dobra?
- Możemy iść. – powiedział
Jethro, schodząc po schodach. Tony nie mógł oderwać od niego oczu.
- Jethro... Ubrałeś się
idealnie.
- Wierz lub nie, ale gdy
byłem młody, chodziłem do klubów.
- Masz rację, nie wierzę. – trudno było mu wyobrazić sobie
Jethro w klubie. To było dla niego równie irracjonalne jak wyobrażenie sobie
Zivy jako spokojną kobietę, po prostu nie pasowało do siebie. – Masz coś
przeciwko, żebyśmy wzięli mój samochód? Laski lecą na Mustangi.
- Jak sobie chcesz.
Tony wyczuwał w głosie Jethro niezadowolenie i niechęć.
Prawdopodobnie wolał zostać w dzień wolny w domu i porobić cokolwiek, byle
tylko nie iść do klubu. Było już jednak za późno na zmiany, założyli się i
zdecydowali.
- Chodź, będzie fajnie. – Tony pociągnął męża w stronę
drzwi. – Przypomnisz sobie czasy młodości.
- Nie za bardzo mam ochotę je sobie przypominać.
- Możesz zostać w domu, jeśli chcesz. – zaproponował. –
Zadzwonię do Abby i ona będzie robić za sędziego. – nie chciał, by Jethro czuł
się w klubie niezręcznie.
- Nie zamierzam tu siedzieć, podczas gdy ciebie będą
obskakiwać kobiety w różnym wieku.
Tony uśmiechnął się. Wyglądało na to, że zazdrość już
działa, a Jethro nie jest już taki pewny co do swoich przekonań, skoro tak
bardzo nie chce iść.
Ze względu na męża, Tony wybrał spokojny klub, by Jethro nie
dostał szoku kulturowego. Mało prawdopodobne, ale możliwe.
Gdy tylko weszli do klubu, Tony już wiedział, że wygra
zakład. W środku było mało facetów, za to pełno kobiet. Trafili na jakiś babski
wieczór albo coś podobnego.
- Trochę inna muzyka, niż zapamiętałem. – powiedział Jethro.
Ponieważ nie weszli szczególnie daleko w głąb klubu, mogli się usłyszeć bez
przekrzykiwania muzyki.
- Ale wciąż dobrze się przy niej tańczy. Kiedyś tak zrobimy,
a teraz słuchaj. Kiedy będę wyrywać kolejne laski, masz się trzymać z daleka,
jasne? Nie naruszaj mojej przestrzeni osobistej. Najlepiej udawajmy, że się nie
znamy.
- Jeśli tak nie będę ci przeszkadzać i szybciej skończysz,
to mogę się na to zgodzić.
Jethro odszedł od niego i skierował się prosto do baru, po
drodze chowając obrączkę do kiszeni. Chciał sprawdzić coś dodatkowo, skoro już
tu był. Zamówił burbon, który jako jedyny mógł go skłonić do pozostania tutaj
dłużej niż pięć minut, a potem zaczął obserwować Tony’ego, który wybrał już
sobie pierwszą ofiarę. Jethro zastanawiał się ile razy poderwane kobiety
spoliczkują jego męża, gdy dowiedzą się, że robi to tylko dla zakładu. Powinien
być zmartwiony tą myślą, ale bardzo go ona rozśmieszyła. Tony nie często dostawał
w twarz od kobiet, kiedyś uważał się niemal za boga podrywu i przydałaby mu się
porządna lekcja pokory. Musiał zrozumieć, że ładna buźka nie wystarczy, by
kobieta nie miała mu za złe zakpienia z niej.
Tony wydawał się radzić sobie nieźle, kobieta z którą
rozmawiał uśmiechała się i zachowywała się kokieteryjnie. Jethro miał nawet
wrażenie, że parę razy dotknęła Tony’ego w bardziej intymnych miejscach.
Wyglądało na to, że pomimo obrączki wciąż można uwieść kobiety bez problemu,
nie tak jak pokazano w filmie. Ale wtedy kobieta odsunęła się nagle i odeszła,
zostawiając zdezorientowanego Tony’ego, który jednak szybko przeszedł do
kolejnej kobiety. I tym razem, wszystko wyglądało dobrze tylko z początku, a
potem Tony zostawał z niczym.
Jethro obserwował to wszystko z baru. Był zaskoczony
niepowodzeniami Tony’ego. Wierzył, że obrączka ma wpływ na podryw, ale nie
spodziewał się, że wszystkie kobiety będą zniechęcone, a Tony flirtował co
najmniej z dwudziestoma. Żadna długo nie wytrzymywała.
Był już gotów unieważnić zakład, żeby nie dołować męża,
który nie mógł pogodzić się z niepowodzeniem, gdy zdał sobie sprawę, dlaczego
wszystkie kobiety były takie niechętne.
- Wygląda na to, że wygrałeś. – powiedział Tony, gdy
podszedł do Jethro. Wypił trochę jego burbonu i zrezygnowany oparł się o bar. –
Obrączka rzeczywiście działa.
- Nie, to przeze mnie ci się nie udało.
Tony spojrzał na niego, nie bardzo rozumiejąc, co ma na
myśli.
- To znaczy?
- Zanim wszystkie te kobiety od ciebie odchodziły, patrzyły
na mnie.
Jethro dziwił się samemu sobie, że wcześniej tego nie
zauważył. Był śledczym, powinien dostrzegać takie rzeczy.
- Czyli to nie była wina obrączki jako takiej. – powiedział
Tony. Teraz rozumiał już wszystko, łącznie z tym, dlaczego cały czas czuł się
obserwowany. – To ty, stojąc i patrząc się na mnie jak na swoją własność,
zniechęcałeś wszystkie dziewczyny. To oszustwo z twojej strony!
Jethro jedynie wzruszył ramionami.
- Nie zabroniłeś mi patrzeć, stałem dość daleko, by nie
naruszać twojej przestrzeni.
- Może nie mamy nosów jak zwierzęta, ale wszystkie laski i
tak wyczuwały twoje feromony. Oznaczyłeś mnie jak jakiś samiec alfa, twoja
dominacja wszystkich odstrasza. – Tony wypił cały burbon, który pozostał w
szklance, może nieco za szybko, bo zakręciło mu się w głowie, ale potrzebował
tego. Naprawdę czuł się okropnie po tym, jak wszystkie kobiety go odtrąciły,
teraz przynajmniej wiedział, że to nie była jego wina i wciąż był atrakcyjny.
To wiele dla niego znaczyło.
- Tak samo jak twoja ode mnie. – Jethro spojrzał na pusta
szklankę i zamówił jeszcze jeden burbon. Tym razem to on wypił wszystko niemal
od razu. – Zwykle nie mam problemu ze znalezieniem partnerki na noc, ale
dzisiaj żadna nawet do mnie nie podeszła. A zdjąłem obrączkę.
- I tak wszystkie wiedzą, że jesteś zajęty. – mruknął Tony.
- Ty też jesteś i one to wiedzą. Nie wiem jak i nie obchodzi
mnie to, wygrałem, dawaj pieniądze.
Jethro wystawił rękę w stronę Tony’ego, czekając na swoje 20
dolarów.
- Co? Nie! – odmówił od razu Tony. – Udawałoby mi się, gdybyś
nie był w pobliżu!
- Pół na pół? – zaproponował z westchnieniem.
- Zgoda. Chcesz już iść do domu?
- Bardzo.
Tony ostatecznie nie dostał tego, czego chciał, po powrocie do domu on i
Jethro położyli się spać, ale przynajmniej dowiódł, że filmy to bzdura i był z
siebie zadowolony. Szkoda mu tylko było braku seksu będącego wynikiem
zazdrości. Może następnym razem powinien założyć się z Jethro o coś, co
zobaczył w filmie pornograficznym?
Rozwaliło mnie ostatnie zdanie xD O tak, niech się zakładają ^^ Tony na pewno ma dużo pomysłów :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie Gibbsa w klubie ^^ To takie nierealne xD
Biedny Tony nie miał żadnych szans ^^ Ma nauczkę, nie będzie się więcej o takie głupoty zakładał xD
Jestem ciekawa jakie jeszcze pomysły ukrywają się w Twojej głowie ^^
Asai