To nie był najlepszy dzień jego
życia. Rzucił klucze na szafkę przy drzwiach i nie zdejmując butów czy kurtki
wszedł do salonu, z westchnieniem siadając na kanapie. Jego życie było jednym
wielkim gównem, teraz był tego pewny. Stracił dwie ważne osoby w ciągu jednego
miesiąca.
- Niech cię szlag, Jethro. Tak
bardzo spieszyło ci się do ojca?
Tony pogłaskał LJ’a po głowie,
nim położył się na kanapie. Nie chciał o niczym myśleć, chciał po prostu zwinąć
się w kłębek i umrzeć.
Nie pozwolili mu nawet zobaczyć
ciała. Ducky powiedział, że dawno nie widział tak zmasakrowanych zwłok.
Abby płakała, gdy się
dowiedziała, Ziva zamilkła, a Isaac próbował ją pocieszać. Tony nie miał ochoty
z nikim rozmawiać, dlatego gdy dowiedział się o wszystkim, od razu pojechał do
domu. Przez cały ten czas odczuwał pustkę, ale teraz wszystko zaczynało go
boleć. Z każdą chwilą ciężej mu się oddychało, wpadał w histerię, czuł to.
LJ wyczuł jego smutek, bo nagle
zaczął piszczeć i trącać go nosem. Na swój psi sposób próbował go pocieszyć, ale
to wcale nie pomagało.
Tony usiadł i przyciągnął
bernardyna do siebie, wtulając twarz w jego miękkie futro. Wciąż się łudził, że
za chwilę usłyszy Jethro na dole, jak pracuje w piwnicy. Ale w domu panowała
tylko cisza.
Nienawidził swojego życia.
Tony cieszył się, że nie musi
organizować pogrzebu. Jethro chciał zostać skremowany, nie chciał być zakopany
w ziemi. Mimo to Tony postarał się o symboliczny nagrobek, który postawiono tuż
obok grobów Kelly i Shannon.
Jen dała całemu zespołowi tydzień
wolnego, żeby ochłonęli. Tony poprosił o jeszcze kilka dodatkowych dni, nie był
jeszcze gotowy wracać do pracy, zwłaszcza że miał teraz dowodzić i to na stałe.
Pierwsze dni były najtrudniejszy,
głównie dlatego, że wciąż musieli złapać człowieka odpowiedzialnego za śmierć
Jethro. Już wcześniej próbowali go złapać. Zagroził wtedy Gibbsowi, powiedział,
że go zabije, jeśli się nie wycofa ze sprawy. Nie kłamał.
Po dwóch tygodniach nadal nie
udało im się go złapać, ale nie było już takiej potrzeby. Mężczyznę znaleziono
martwego w jego mieszkaniu. Zespół natychmiast udał się na miejsce. W czasie
jazdy Tony nie mógł oprzeć się wrażeniu, że wszyscy podejrzewają jego o
dokonanie zabójstwa. Ale to nie był on, nawet nie wiedział, gdzie facet się
ukrywa.
Nikt przez telefon nie powiedział
im, jak dokonano morderstwa, ale po przyjechaniu na miejsce, Tony od raz
wiedział, co zaszło. Po raz pierwszy od śmierci Jethro poczuł też ulgę. Zniknął
też przejmujący ból w sercu, a to wszystko dlatego, że mężczyznę zastrzelił
snajper. Jethro nadal żył.
Zachował swoje podejrzenia dla
siebie, bo chociaż mocno wierzył w to, że tym snajperem był Jethro, nie chciał
jednak dawać reszcie powodów do nadziei.
Gdy tego wieczora wrócił do domu,
w środku paliło się światło. Jethro siedział na kanapie, jakby nic się nie
stało, jak gdyby przez ostatnie tygodnie wcale nie udawał martwego. Tony nie
wiedział, czy jest bardziej wściekły czy szczęśliwy.
- Kto wiedział? – zapytał, nie
podchodząc bliżej. Nie ufał sam sobie, nie był pewny, czy nie uderzy męża.
- Jen – odparł Jethro. – Ducky.
Ktoś musiał cię odciągnąć od zwłok, rozpoznałbyś, że to nie ja. Ducky’emu
zaufałeś na słowo.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Obserwował cię, twój ból musiał
być autentyczny. Musiałeś uwierzyć w to, że nie żyję, żeby on też uwierzył.
Tony nie mógł w to uwierzyć. Ufał
Jethro, jak nikomu na świecie, ale on nie ufał jemu. To co zrobił było
najzwyczajniej w świecie okrutne niezależnie od powodu. Jethro pozwolił by
przez ponad trzy tygodnie myślał, że nie żyje. Tego się nie robi ukochanym
osobom.
- Sukinsyn – szepnął pod nosem
Tony i wyszedł z domu. Nie wrócił na noc, przenocował u Abby, podobnie jak
kilka następnych nocy. Przez pewien czas, Jethro wciąż dla niego nie istniał.
Nie mógł mu wybaczyć. Jeszcze nie teraz.
nie wiem dlaczego, ale bardzo chce mi się płakać. Biedny Tony, tak bardzo kocha Gibbsa, a ten tak po prostu odstawia coś takiego. Mi by to złamało serce. Dobra, teraz nie chce mi się płakać, jestem wściekła!
OdpowiedzUsuńhm... z jedenej strony rozumiem Gibbsa, chciał chronić Tony`ego i chociaż wiedział, że to go bardzo zrani zrobił to co musiał, żeby zapewnić mu bezpieczeństwo. Z drugiej strony Tony bardzo to przeżył i się wyprowadził i to też rozumiem.. Został skrzywdzony, ale myślę, że to ma mało wspólnego z brakiem zaufanie ze strony Jethro!!!
OdpowiedzUsuńTeraz mam nadzieję, że Gibbs będzie musiał się bardzo postarać żeby wszystko wróciło do względnej normy :P
czekam na kolejną część MS
pozdrzawiam B.
Czytam i zastanawiam się w co Ty grasz. Później była chwila olśnienia. Przecież niedawno pisałaś, że jesteś dopiero w połowie MS, więc nie ma takiej opcji, żeby Gibbsowi coś się stało.
OdpowiedzUsuńKoszmar. To jest to, co Tony musiał przeżywać przez te tygodnie myślenia, że jest wdowcem. Cieszę się, że nie było kiczowatego pojednania, a Tony dobitnie pokazał mężowi jak bardzo go skrzywdził swoim zniknięciem. Chyba bym straciła od niego szacunek, gdyby tak po prostu wybaczył.Pozdrawiam i czekam na kolejną część i kajającego się Gibbsa ;)
Ariana
To jest chyba najokrutniejsza rzecz, jaką Gibbs mógł zrobić Tony'emu. Wcale się nie dziwię, że wyniósł się z domu. Każdy chyba zrobiłby to samo na jego miejscu. Oczywiście rozumiem powód Gibbsa, jednak w tej sytuacji stoję murem za Tonym. Lepiej, żeby Gibbs się postarał i dobrze mu to wynagrodził. Teraz się będę niecierpliwić do kolejnej części :) Jestem ciekawa, jak masz zamiar ich pogodzić :)
OdpowiedzUsuńAsai