sobota, 9 marca 2013

96. Test zaufania 16/17


Mieszkanie Evana znajdowało się na drugim piętrze, prowadziła do niego zapuszczona klatka schodowa, na ścianach której jakieś dzieciaki namazały sprejem hasła nawołujące do rasizmu i dyskryminacji imigrantów. Tony tylko rzucił okiem na te napisy, gdy wchodził powoli na pierwsze piętro. Jeszcze przed wejściem do budynku się spieszył, ale coś kazało mu zwolnić, dlatego teraz się ociągał, a Tim i Ziva szli za nim.
W końcu dotarli pod drzwi, których numer podała im Tracy Hong. Farba odłaziła z nich płatami, w centralnej części znajdowały się ślady po mocnych uderzeniach, tak jakby ktoś próbował się dostać do środka.
- Co teraz? – spytał cicho Tim, stojąc za plecami Tony’ego. – Masz to, czego chciałeś.
Tony nie odpowiedział, zapukał w drzwi z całej siły i czekał, ale nikt nie otworzył. Skinął na Zivę.
- Otwieraj.
Ziva przytaknęła i zabrała się do pracy, podczas gdy Tony i Tim zasłonili ją, by nikt z sąsiadów nie dowiedział się, że się włamują.
- Wiesz, że jeśli coś tam znajdziemy, to nic z tego nie będzie ważne w sądzie? – przypomniał mu Tim, rozglądając się nerwowo i nasłuchując.
- Jak tylko coś znajdziemy, zadzwonimy do Fornella. – odparł Tony. – Długo jeszcze? – spytał Zivy.
- To dużo prostsze, niż otwarcie archiwum. – powiedziała stając na nogi. Chwyciła klamkę, przekręciła ją i delikatnie pchnęła drzwi, które zaskrzypiały przy otwieraniu. – Otwarte.
Tony wszedł do środka jako pierwszy, tuż za nim podążyła Ziva i Tim, który zamknął za nimi drzwi. W mieszkaniu panował bałagan, po podłodze walały się ubrania i puste opakowania po jedzeniu. W rogu pod sufitem pająk utkał sobie pajęczynę, a na meblach zalegał kurz.
- Dawno nikt tu nie zaglądał. – Ziva przejechała palcem po blacie niewielkiego stolika, zbierając tym samym leżący na nim kurz.
Tim, który podszedł do część kuchennej mieszkania, dotknął garnka stojącego na kuchence.
- Ciepły, ktoś tu niedawno był.
- Evan. – powiedział Tony, rozglądając się po mieszkaniu. W końcu znaleźli się u celu, czuł to. Wszystko w tym miejscu wręcz krzyczało, że mieszka tu morderca, a ślady jego zbrodni są gdzieś tu ukryte. Tony wręcz czuł zapach zaschniętej krwi.
- Przeszukajcie wszystko jak najdokładniej, niczego nie przeoczcie. – rozkazał i sam przystąpił do poszukiwań.
Przeszukiwanie takiego mieszkania nie było najprzyjemniejszym zadaniem, wszystko było brudne, ale zawsze mogło być gorzej. To znów mógł być kontener ze śmieciami. Przeszukali wszystko dokładnie, pilnując jednocześnie, czy do mieszkania nie wraca Evan. Salon i aneks kuchenny okazały się puste, tak samo sypialnia. Tony miał nadzieję znaleźć coś pod łóżkiem, ale nawet jak na schizofrenika byłoby zbyt nierozważnym ukryć tam dowód popełnionej zbrodni.
Została im do sprawdzenia tylko niewielka łazienka. Tim poświęcił się i przeszukał kosz z brudnymi ubraniami, Ziva sprawdziła szafki, a Tony rozglądał się za jakąkolwiek kryjówką, która mogła się znajdować w łazience. Sprawdził już spłuczkę, ale poza woda nic w niej nie było. Gdzie jeszcze można było coś chować? Odpowiedź przyszła raczej niespodziewanie, gdy Tim przypadkowo kopnął jedną z płytek ceramicznych. Cała trójka spojrzała na płytkę, która oderwała się nieznacznie od ściany.
- Wygląda na nową.
Tony musiał zgodzić się z Zivą. Płytka różniła się kolorem, musiała być przymocowana niedawno i w dodatku lekko. Tim uklęknął i usunął ją, odsłaniając niewielki otwór w ścianie. 
- Mam wsadzić tam rękę? – zapytał. Nie miał na to ochoty, nie wiadomo co było w środku, ale był gotowy to zrobić.
- Tylko uważaj. – upomniał go Tony i przyklęknął obok.
Tim wziął głęboki wdech i wsunął dłoń przez otwór. Od razu natrafił na jakąś rurę, kawałki gruzu i coś miękkiego w dotyku. Chwycił to mocno palcami i wyciągnął, dopiero teraz zdając sobie sprawę, co to jest.
- Koszulka. – powiedział. Chciał podać ją Tony’emu, ale ten wyszedł już z łazienki z telefonem przy uchu. Tim i Ziva słyszeli jego rozmowę.  
- O co chodzi, DiNozzo? – usłyszeli zrezygnowany głos Fornella.
- Mamy coś, musisz się z nami spotkać. – powiedział Tony. Odwrócił się i spojrzał na koszulkę w rękach Tima. Była granatowa i zabrudzona gruzem, ale nawet to nie sprawiło, że ogromna plama krwi na samym środku była niewidoczna.
- Co macie?
- Fornell, po prostu przyjedź, proszę.
Tobias długo nie odpowiadał, ale kiedy znów się odezwał, Tony odetchnął z ulgą.
- Powiedzcie, gdzie jesteście, a będę za 10 minut.
Tony podał mu adres, rozłączył się i wrócił do Tima i Zivy.
- Co jeśli krew pochodzi z nosa? – zapytała.  
- Zawsze kiedy krwawi ci nos, chowasz zakrwawione koszulki w ścianie? – odpowiedział pytaniem na pytaniem Tony. – Probie, schowaj to i wychodzimy stąd, niech Fornell znajdzie to sam. Poczekamy na niego na zewnątrz.
Tim odłożył koszulkę, a potem cała trójka opuściła mieszkanie. Kobieta z lokalu obok nawet nie zwrócił na nich uwagi, najprawdopodobniej biorąc ich za znajomych Evana
Tony był tak podekscytowany zbliżającym się uwolnieniem Gibbsa, że nawet nie patrzył dokąd idzie i wpadł na kogoś. Miał już przeprosić tę osobę, gdy w oczy rzuciły mu się noszone przez nią rękawiczki. Tracy Hong wspominała, że jej przybrany syn ostatnio często je nosił
Dzieciak wyglądał na przerażonego stojąc tak przed Tonym, jakby nie wiedział, co zrobić. Ręce chował za siebie i uciekał wzrokiem na boki. Tony zrobił krok w jego stronę.
- Masz na imię Evan? – zapytał. 
Chłopak odwrócił się nagle i zaczął uciekać, ale Tony był na to przygotowany i ruszył za nim. Słyszał, że Tim albo Ziva, albo oboje również zaczęli biec.
Tony nie marnował czasu ani tlenu na krzyczenie, po prosu biegł jak na autopilocie, bez trudu omijająca przechodniów, na których wpadał Evan, co tylko go zwalniało. Mimo to zawsze wydawał się być o krok przed Tonym, który choć mógł biec szybko na krótkim dystansie, to długi pościg nie wchodził w grę. Myślał już, że zaraz straci Evana z oczu, ale wtedy z bocznej uliczki wybiegł Tim i powalił spanikowanego chłopaka na ziemię. Gdy Tony do nich dobiegł, Ziva był już przy jego boku.
Pościg przykuł uwagę ludzi na ulicy, którzy przyglądali się z zainteresowaniem i niepokojem. Ziva uspokoiła ich, wykrzykując, że są z NCIS i żeby im nie przeszkadzać.
Tony nawet nie zwrócił uwagi na tłum, mógł tylko przyglądać się chłopakowi, którego Tim wciąż przypierał do chodnika. Evan płakał, błagając, by go nie zabijać.
Mieszane uczucia wstrząsały Tonym, nie miał już pojęcia, co robić. Chciał dać gówniarzowi nauczkę za wrobienie Gibbsa w morderstwo. To przez niego szef mógł spędzić resztę życia w więzieniu. Tony był już nawet gotów uderzyć Evana, ale adrenalina, która nie opuszczała jego ciała od czasu rozmowy z Tracy Hong opadła i w końcu dotarło do niego, że ma przed sobą chore dziecko, które straciło ojca, a przybrana matka została zgwałcona. Mógł sobie tylko wyobrażać, w jakim świecie żyje ten dzieciak i jak ten świat się zawalił, gdy to wszystko się stało. Nie wiadomo, co działo się w jego umyśle w chwili, w której zobaczył człowieka odpowiedzialnego za stan jego matki. Gdy popełniał zbrodnię, uważał pewnie, że robi dobrze, pewnie nawet nie wrobił Gibbsa celowo, a tylko przypadkiem.
- Probie, podnieś go. – powiedział ze spokojem w głosie. – On już nigdzie nie ucieknie.
Tim zrobił to, co kazał mu Tony i pomógł Evanowi wstać. Chłopak wciąż szlochał, gdy przyjechał Fornell, szlochał też, gdy wieziono go do agencji, przez całą drogę prosząc ojca, by mu wybaczył.

Zabronili im wzięcia udziału w przesłuchaniu, dalej byli odsunięci od śledztwa, ale Fornell pozwolił im obserwować wszystko zza szyby. FBI posadziło Evana przy stole i zaczęli zadawać mu pytania, podczas gdy zakrwawiona koszulka trafiła już do badań. Proces Gibbsa wstrzymano do czasu przyjścia wyników.
- Dlaczego go zabiłeś? – zapytał dzieciaka Fornell. Pytanie go o to, czy w ogóle zabił było bezsensowne, bo Evan kilkukrotnie się już przyznał i nawet psycholog uznał, że to całkiem świadome przyznanie się do winy, nie spowodowane stresem.
- Skrzywdził mamę. – odpowiedział szeptem Evan. – Tata kazał mi ją chronić.
- Możesz nam opowiedzieć, co się wtedy wydarzyło?
- Wyszedłem do sklepu. – zaczął opowiadać drżącym głosem. – Znalazłem go tam. Pamiętałem go ze zdjęć z gazet, które czytała mama. Kupiłem młotek i poczekałem na niego przed sklepem. Wyszedł, wszedł do zaułka i uderzyłem go, kilka razy.
Evan znowu zaczął płakać. Psycholog zaproponował, by przerwać przesłuchanie, ale Fornell czekał, aż dzieciak powie coś więcej.
- Nie chciałem go zabić. – załkał. – Próbowałem mu pomóc, ale on się nie ruszał, krwawił zewsząd, miałem krew na rękach, dalej mam. – Evan potarł swoje dłonie, chcąc zetrzeć z nich wyimaginowaną krew. – Spanikowałem i uciekłem. Odszedłem od sklepu i przypomniałem sobie o agencie, który pomógł mamie. Pomyślałem, że pomoże też mi, ale nie było go w domu. Zostawiłem u niego młotek, bo on lepiej wiedziałby, co z nim zrobić.
Tak jak spodziewał się Tony, Evan nie wiedział, co robi. Był tak przerażony po spotkaniu z człowiekiem, który zgwałcił mu matkę i zabiciu go, że chciał się jak najszybciej pozbyć narzędzia zbrodni. Zostawił je tam, gdzie było najbezpieczniej dla niego, ale nie najbezpieczniej dla Gibbsa.      
Fornell zrezygnował z reszty pytań, Evan nie był już w stanie odpowiadać, całkiem się rozkleił, teraz musieli się nim zająć lekarze.
Tony spotkał się z agentem w korytarzu.
- Kiedy wypuszczą Gibbsa? – zapytał.
- Nie wiem. Pewnie jak dostaniemy wyniki DNA. Dzieciak żyje wśród takich urojeń, że nawet jeśli tego nie zmyślił, obrona może to wykorzystać przeciw nam. Wyniki potwierdzą niewinność Gibbsa.
Tony przytaknął i odszedł, po raz pierwszy od kilku dni odczuwając spokój. Gdy dotarł do swojego biurka, ułożył głowę na rękach i zasnął, nie martwiąc się dłużej o przyszłość. Gibbs był bezpieczny.     
***
Za tydzień pojawi się ostatni już rozdział. Potem dwa tygodnie przerwy od czegoś dłuższego i 6 kwietnia ruszamy z nowym opowiadaniem. 

W tę środę nie będzie MS, znowu mam sporo na głowie i nie zawsze nadążam z pisaniem.  

3 komentarze:

  1. wspaniale nie moge sie juz doczekac nastepnego a odpoczynek ci sie nalezy wiec nie martw sie jakos wytrzymam kazdemu nalezy sie odpoczynek dziekuje bardzo milo ze ktos poswieca swoj czas

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, nie spodziewałam się, że wrobienie Gibbsa to czysty przypadek :) Myślałam, że celowo zrzucił winę na kogoś innego :) Świetnie ^^ Lubię jak kryminały mnie zaskakują ^^

    Nawet szkoda mi się zrobiło tego dzieciaka. No bo jak by nie patrzeć, wyświadczył światu przysługę. Ale przynajmniej teraz będzie mógł się normalnie leczyć :) Leczenie takich przestępców to obowiązek :)

    Rozumiem, że teraz Gibbs wyjdzie z aresztu i będzie happy end ^^ Nie mogę się doczekać :) I tego nowego opowiadania też :) I tego co będzie w tych dwóch tygodniach :)

    Asai

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieli naprawdę wielkie szczęście, że spośród tylu potencjalnych morderców trafili na tego właściwego. Bardzo cieszę się, że teraz Gibbs będzie uniewinniony, ale jednocześnie, tak trochę, żal mi tego chłopaka.
    Wcześniej to myślałam, że za zabójstwo była odpowiedzialna kobieta, no ale pomyliłam się.
    Nie mogę się już doczekać nowego opowiadania. Skoro Ty je piszesz, to z pewnością mi się spodoba. ^^
    Czasu, weny i cierpliwości,
    Yuuka-chan97

    OdpowiedzUsuń