niedziela, 17 marca 2013

97. Test zaufania 17/17


Wystarczył jeden dodatkowy dzień, by z całą pewnością potwierdzić niewinność Gibbsa. DNA z ubrania Evana odpowiadało próbce krwi Wernera, a odcisk linii papilarnych z trzonka młotka należał do dzieciaka, który podczas ponownego przesłuchania znowu się przyznał do winy. Nic już nie stało na przeszkodzie, by Gibbs został zwolniony i tak też się stało. Tony, Tim i Ziva czekali na niego przed posterunkiem, ucinając sobie pogawędkę z detektywami Olsenem, Reed i Alvbrisem.
Olsen wciąż był wściekły na swoich ludzi za pomaganie NCIS, a zwłaszcza na Reed, która wykradła narzędzie zbrodni i tylko cudem uniknęła aresztowania. Została jednak zawieszona na pół roku. Alvbris uniknął kary.
Czekali na Gibbs 30 minut, a kiedy w końcu wyszedł, wszyscy zamilkli i spojrzeli na niego. Tony odetchnął z ulga, gdy zobaczył, że pozwolili szefowi się wykąpać i doprowadzić do porządku po pobycie w areszcie, ale wciąż nie wyglądał tak dobrze, jak przed aresztowaniem, to było jednak kwestią czasu.
Olsen był pierwszym, który wystąpił na przód.
- Agencie Gibbs, przepraszam za zamieszanie. – powiedział. – Powinniśmy lepiej sprawdzać dowody.
Gibbs przyglądał mu się chwilę, nic nie mówiąc.
- Zrobiłbym to samo. – odezwał się w końcu. – Dowody wskazywały na jednego sprawcę, też nie szukałbym dalej.
Gibbs minął detektywa i podszedł do jego podwładnych.
-Powinienem wam podziękować, że nie posłuchaliście szefa i prowadziliście własne śledztwo. – powiedział do obojga, ale patrzył tylko na Reed. – Niewiele osób by się na coś takiego odważyło.
-Dziękujemy, agencie Gibbs. – Victoria uśmiechnęła się do niego. – To nie był żaden kłopot.
Gibbs nie wiedział o jej zawieszeniu, a ona nie zamierzała mu tego mówić, żeby nie czuł się winny.
Detektywi pożegnali się i wrócili na komisariat, Gibbs został już tylko ze swoim zespołem. Tony nie bardzo wiedział, jak ma okazać swoją radość, nie budząc tym samym podejrzeń kolegów. Tim go wyręczył. Podszedł do szefa i uściskał go mocno. Zrobił coś, co Tony sam chciał zrobić, ale za bardzo się bał przy innych. Gibbs o dziwo, odwzajemnił uścisk, klepiąc Tima po plecach.
- Dobrze, że wróciłeś. – mruknął w ramię szefa. Obejmował go jeszcze przez chwilę, po czym odsunął się.
Ziva nie był tak śmiała jak Tim, uśmiechnęła się tylko i przytaknęła, pokazując, że zgadza się z przyjacielem.
Tony nabrał odwagi i podszedł do Gibbsa, obejmując go tak, jakby od tego zależało jego życie albo szef miał zniknąć.
Gibbs poklepał go tylko po ramieniu. Gdyby nie wiedział, że później dostanie inny wyraz tęsknoty, obraziłby się, że uścisk Tima odwzajemnił, a jego nie.
- Tęskniłem. – szepnął mu do ucha Tony i dyskretnie pocałował go w policzek, gdy się odsuwał. Tim i Ziva nic nie zauważyli.
- Dosyć z witaniem. – powiedział Gibbs, gdy Tony w końcu się od niego odkleił. – Zabierzcie mnie do domu. 
Cała trójka była bardzo chętna, by to zrobić.
W czasie jazdy Tony i Tim na przemian opowiadali, jak prowadzili śledztwo przez tych kilka dni. Gibbs słuchał w milczeniu, tylko przy okazji wspomnienia włamania do archiwum zwrócił swoim ludziom uwagę, jakie to było głupie i niebezpieczne posunięcie, choć w głębi duszy pewnie się cieszył, że w ogóle postanowili dla niego zaryzykować. To robiło wrażenie.
Gibbs jeszcze nigdy nie cieszył się na widok swojego domu. W końcu mógł się wyspać we własnym łóżku i nie musiał słuchać innych aresztantów. Tylko cisza i spokój. I Tony.
- Nie musicie wchodzić ze mną, wiecie? – zapytał, gdy stał pod drzwiami, a zespół był tuż za nim.
Tony jedynie się uśmiechnął się, a Tim i Ziva odwrócili wzrok. Coś było nie tak, Gibbs to czuł. Intuicja podpowiadała mu, że ma to coś wspólnego z tym, co jest w jego domu. Ostrożnie wszedł do środka. Miał rację, tuż za drzwiami czekała Abby, która rzuciła mu się na szyje i uścisnęła mocno.
- Gibbs, tęskniliśmy!
- Abby, dusisz mnie. – powiedział, ale uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk. 
Abby odsunęła się od niego i wzięła coś szybko z szafki koło drzwi. Gibbs przyjrzał się temu podejrzliwie, zanim nie wylądowało to na jego głowie.
- Po co mi to? – spytał, nawet nie próbując tego zdjąć.
- To czapeczka urodzinowa. Wyprawiłam przyjęcie z okazji twojego powrotu. – wyjaśniła. Gibbs dopiero teraz zauważył, że salon jest udekorowany serpentynami i balonami.
- W moim domu?
- A w czyim?
Gibbs westchnął i przeszedł do salonu, gdzie czekała go kolejna niespodzianka. Na kanapie siedzieli Ducky i Palmer, oraz jeszcze jedna osoba.
- Tobias.
- Witamy na wolności. – przywitał się Fornell. – Jak się czujesz jako wolny człowiek?
- Nie czuję się wolny, gdy zrobiono mi imprezę w domu bez uprzedzenia mnie.
- To miała być niespodzianka, Jethro. – powiedział Ducky.
- Kto pozwolił na tę niespodziankę?
- Ja. – odezwał się Tony.
- DiNozzo.
- Abby mnie zaszantażowała, to nie moja wina! – wytłumaczył się, choć wiedział, że nic mu nie grozi. Gibbs był rozbawiony całą sytuacją, było to po nim widać. Tylko dla zasady zgrywał zgorzkniałego faceta.
- Jen na to zezwoliła? – spytał Gibbs. – Abby, nie masz pracy?  
- Zawiesili mnie na miesiąc. – odpowiedziała. Nie była nawet trochę smutna z tego powodu. – Ale to nic, było warto.
- Świetna robota, DiNozzo, twoja potrzeba uwolnienia mnie narobiła Abby kłopotów.
Gdy Gibbs do niego podszedł, Tony był pewny, że zaraz dostanie w głowę. Ogromnie się zdziwił, gdy został poklepany po policzku. 
 - Świetnie się spisałeś. – pochwalił Gibbs i spojrzał na resztę zespołu, a także na Fornella. – Wszyscy dobrze się spisaliście. Gdybym teraz odszedł, nie mielibyście kłopotów.
- Nazywasz to brakiem kłopotów? – spytał Fornell i parsknął śmiechem.
- Gdyby nie odebrali nam odznak, byłoby łatwiej. – powiedział Tim. – Dużo wcześniej odkrylibyśmy nieścisłość.
- To już nie ważne. – przerwał rozmowę Gibbs i zdjął z głowy tę niedorzeczną czapeczkę. – Skoro to impreza, to gdzie jest piwo?
- Już przynoszę! – zaoferowała swą pomoc Abby i znikneła w kuchni.
- Mam nadzieję, że nie kupiła tego za moje pieniądze. – mruknął.
Tony zaśmiał się słysząc komentarz szefa. Tęsknił za tym.
Wieczorem, gdy wszyscy wyszli, w domu został już tylko Gibbs i Tony. W końcu mogli pobyć sami.
- Nie idziesz? – zapytał Gibbs, widząc, że Tony nawet nie szykuje się do wyjścia.
- Żartujesz? Dopiero co cię odzyskałem, nie zamierzam cię teraz spuszczać z oka. – powiedział poważnie.
Gibbs uśmiechnął się.
- Nic mi już nie grozi, Tony. Wiesz to.
- Wiem. Ale nie zamierzam ryzykować i znowu przeżywać tego koszmaru.
Znowu objął szefa, tak jak przed posterunkiem, ale teraz był to silniejszy uścisk. Tym razem, Gibbs go odwzajemnił i wszystko było znów na swoim miejscu. Na razie. 
***
Tak, będzie sequel. Tylko jeszcze nie wiem, kiedy. :) 
Przepraszam was za kolejne opóźnienia. Dwie szkoły na raz robią swoje. Za tydzień w sobotę MS, a za dwa pewien one-shot kompletnie nie związany z tą serią. No a przy okazji setnej publikacji, ruszamy z nowym opowiadaniem.

1 komentarz:

  1. No nareszcie happy and ^^ Gibbs w końcu wyszedł na wolność i wszyscy są zadowoleni :) Zwłaszcza Tony :) Cały zespół dobrze się spisał :) A impreza Abby to totalne zaskoczenie :) Człowiek chce odpocząć, a tu ta mała wariatka wyskakuje z drzwi xD Uwielbiam ją :D I będzie sequel ^^ Czego chcieć więcej :) No w sumie to wiem czego chcę więcej :) I Ty też to wiesz ^^

    Rany, to już będzie setka ^^ Jak to fajnie wygląda ^^

    Do soboty! ^^

    Asai

    OdpowiedzUsuń