środa, 24 października 2012

64. Wcale nie żałuję 2/4


Tony stał przed lustrem w samych spodniach, które ledwo trzymały mu się na biodrach. Przyglądał się swojemu rosnącemu brzuchowi, który był już dobrze widoczny, gdy nosił coś bardziej obcisłego. To była tylko kwestia czasu, aż wszyscy go zobaczą i poznają prawdę.
Nadal stojąc przed lustrem, zaczął go masować powolnymi ruchami. Gdy pierwszy raz wyczuł fizyczną zmianę świadczącą o ciąży, godzinami leżał na łóżku i gładził niewielkie uwypuklenie, pod którym rozwijało się jego dziecko. Był tym tak oczarowany, że nie spał całą noc, już wtedy kochał to maleństwo, chociaż z początku myślał nawet o jego usunięciu. Za bardzo się bał, że sam sobie nie poradzi i skończy tak jak własny ojciec. Z czasem jednak zaczął się przyzwyczajać do ciąży i nie chciał już jej usuwać, choć wciąż miał obawy, że nie będzie dobrym ojcem. W końcu od kogo miał się uczyć, jak nim być? Zawsze sobie obiecał, że jeśli zostanie kiedyś tatą, to będzie takim, jakiego sam nie miał. Teraz nie wiedział, czy sprosta temu wyzwaniu. Przynajmniej miał pewność, że pomoże mu Jethro.
Wciąż nie mógł uwierzyć, że zaledwie poprzedniego wieczora zdecydowali się być ze sobą. Zaczął nawet dziękować McGee, że ten się wygadał, choć nawet i bez tego w końcu powiedziałby szefowi o ciąży i nawet jeśli Gibbs nie chciałby związku, na pewno nie zamierzał trzymać dziecka z dala od niego.
Zaprzestał swoich ruchów, gdy poczuł niewielkie kopnięcie pod dłonią. Nie mógł się nie uśmiechnąć. Choć kopnięcia były w nocy irytujące, to w dzień je uwielbiał. Dzięki nim wiedział, że dziecko jest zdrowe, a tego najbardziej pragnął.
Niedługo miał wizytę u lekarza. Była konieczna, bo ostatnio zdarzały mu się problemy z oddychaniem. Przypuszczał, że to z powodu dżumy, od tamtego czasu miał słabe płuca. Miał tylko nadzieję, że nie wpłynie to negatywnie na dziecko.
Był tak zapatrzony w swój brzuch, że nawet nie zauważył, kiedy Jethro stanął za nim i przyłożył swoją dłoń do jego.
- Bardzo ładnie się zaokrąglasz. – stwierdził, uśmiechając się do Tony’ego w lustrze. 
- Sugerujesz, że jestem gruby? – zapytał oburzony.
- Nie powiedziałem tego.
- Ale pomyślałeś.
- Masz strasznie bogatą wyobraźnię.
Tony jeszcze raz spojrzał na swój brzuch w odbiciu.
- Rany, jak ja będę wyglądał po porodzie? Cała skóra na brzuchu mi obwiśnie.
- Nie przesadzasz trochę?
- Wiesz ile się napracowałem nad moim ciałem? Teraz to wszystko przepadnie.
- Trzeba było użyć zabezpieczenia.
- Też tam byłeś i wtykałeś interes nie tam, gdzie potrzeba.
- Robiłem tylko to, co mi kazałeś.
- Od kiedy słuchasz rozkazów?
- Tony?
- Hmm?
- Zamknij się.
Dał się uciszyć. Zresztą kto by nie dał, gdy jest się całowanym przez przystojnego żołnierza Marines.
- Myślisz, że powinniśmy już powiedzieć reszcie? – zapytał Tony, gdy zabrakło powietrza im obu.
- Tak będzie najlepiej, inaczej będą się dziwili, że nie pracujesz w terenie. – stwierdził. Jego ręka cały czas była przyłożona do brzucha Tony’ego. – Zastanawiam się tylko, czemu powiedziałeś o wszystkim McGee, a mnie nie.
- Nie planowałem mu nic mówić, ale utknęliśmy w windzie, dzięki tobie zresztą, wtedy dziecko zaczęło się ruszać po raz pierwszy i po prostu nie mogłem się powstrzymać, by mu nie powiedzieć. 
Jethro przytaknął, ale choć rozumiał całą sytuację, wciąż żałował, że to nie on pierwszy się o wszystkim dowiedział.
- Miałeś być pierwszym, który się dowie, naprawdę. – Tony starał się go przekonać, by poprawić mu humor.
- W porządku. – Jethro westchnął i poklepał Tony’ego po ramieniu. – Ubieraj się, idziemy do biura, trzeba powiedzieć Abby i Ducky’emu.
- A co z Kate?
- Powinna już dzisiaj być.
- Ciekawe, co powie na to wszystko. Założę się, że nigdy nie myślała, że zobaczy mnie w ciąży.
- Teraz będzie miała okazję. Chodź.
- No idę. – powiedział dopinając spodnie i zakładając na siebie sweter, który zasłoniłby brzuch. Wolał jeszcze nie mówić o ciąży całej agencji, musiał się najpierw dowiedzieć, co sądzą o niej jego przyjaciele. Reakcję Tima już znał, teraz była pora na resztę.



- Narada, sala konferencyjna, pięć minut, przyprowadźcie ze sobą Abby i Ducky’ego. 
Tylko tyle Kate i Tim usłyszeli od Gibbsa, gdy razem z Tonym wszedł do biura i szybko zniknął z nim na górze. McGee już miał złe przeczucia.   
Równo pięć minut później, wszyscy zebrali się w sali konferencyjnej.
- Coś się stało, Jethro? – zapytał Ducky.
- Właśnie, stało się coś złego? – dodała Abby, patrząc ze zmartwioną miną to na Tony’ego, to na Gibbsa.
- McGee. – Jethro skinął głową na swojego podwładnego, który powoli stanął po drugiej stronie stołu wraz z nim i Tonym. To jeszcze bardziej zmartwiło resztę.
- Tony ma wam coś ważnego do powiedzenia. – zakomunikował Jethro i odsunął się, dając znać młodszemu mężczyźnie, by zaczął mówić.
- No tak. – Tony westchnął i podrapał się po głowie, szukając odpowiednich słów, ale te nie przychodziły, bo nie ważne jak się starał, wszystkie myśli ulatywały mu z głowy. Nie lubił, kiedy ktoś wpatrywał się w niego tak intensywnie, tak jak to robili teraz jego przyjaciele. – Jak by to powiedzieć...
- Może zacznij od początku, drogi chłopcze. – zaproponował Ducky. Tony nie miał pojęcia, czy patolog wszystkiego się domyślił, ale wyglądał na spokojnego.
- Jak chcecie. – wzruszył ramionami i spojrzał na Jethro, by upewnić się, czy może dalej mówić. Gdy ten przytaknął, wziął głęboki wdech i zaczął swoje wyjaśnienia. – Pięć miesięcy temu ja i Gibbs spaliśmy ze sobą.
Nie mógł kontynuować dalej, bo Abby nagle krzyknęła i pobiegła do niego.
- Ty i Bossman jesteście razem? – zapytała z niedowierzaniem.
- Abby. – Jethro spojrzał na nią srogo. Podziałało, kobieta odsunęła się i wróciła na miejsce tuż obok Kate i Ducky’ego. Oboje byli zaskoczeni, zwłaszcza Kate, która od zawsze myślała, że jeśli Tony prześpi się ze współpracownikiem, to na pewno nie będzie to Gibbs. Już prędzej spodziewałaby się na jego miejscu samej siebie.
Tony odkaszlnął i kontynuował.
- Obaj uznaliśmy, że to była pomyłka i postanowiliśmy o tym zapomnieć, a przynajmniej tak przed sobą udawaliśmy i tak sądziliśmy do wczoraj, kiedy postanowiliśmy jednak być ze sobą, czego chciałem od początku.
- Co się wydarzyło wczoraj? – zapytała podekscytowana Abby. Chciała już usłyszeć zakończenie tej historii.
- Gibbs dowiedział się, że jestem w ciąży.
Tym razem nic nie mogło powstrzymać Abby przed uściskaniem Tony’ego, który musiał ją odsuwać, by nie uciskała mu za bardzo brzucha, do którego również po chwili się przytuliła.
- Nie mogę uwierzyć, że jesteś w ciąży! – pisnęła.
Tony uśmiechnął się widząc jej reakcję. Dokładnie taka, jakiej się spodziewał.
Ponieważ Abby nie zamierzała prędko skończyć przytulania, Tony spojrzał na Kate i Ducky’ego. Byli w lekkim szoku, ale nic poza tym.
- Gratulację, Anthony. – powiedział Ducky i uścisnął Tony’emu dłoń.
- Dzięki, Ducky. – odparł z uśmiechem. – Kate, co sądzisz? – zapytał, gdy kobieta nawet nie ruszyła się z miejsca.
- Życzę szczęścia. – wybełkotała w końcu. – To raczej niespodziewane.
- Może trochę.
- Tim, wiedziałeś? – zapytała.
- Od dwóch dni. Dowiedziałem się przypadkiem, byłem uwięziony z Tonym w windzie.
- Współczuję.- przyznała Kate.
- Ej! – oburzył się Tony. – Nie było tak źle. Albo nie, było. W końcu to z tobą byłem zamknięty, Probie.
- I nawzajem. – mruknął Tim. Nie spodziewał się, że zostanie za to uderzony przez Gibbsa w tył głowy.
- Który to miesiąc? – zapytała Abby, stając w końcu na nogi i jeszcze raz przytulając Tony’ego.
- Piąty. – odparł z dumą Jethro, który objął Tony’ego ramieniem.
- O my gosh! – krzyknęła podskakując kilka razy z podekscytowania. - Za 4 miesiące będziemy mieli w swojej rodzinie małe Gibbsiątko! – zawołała uradowana.
- Gibbsiątko? – zdziwili się jednocześnie Jethro i Tony.
- Oczywiście! To będzie najsłodsze dziecko wszechczasów. Oh, oh, oh, byłabym zapomniała, to chłopiec, czy dziewczynka? Jak będzie miał lub miała, na imię?
- Jeszcze nie pytałem o to lekarza. – odparł odnosząc się do kwestii płci. – O imieniu też nie myślałem. Zresztą mamy jeszcze trochę czasu.
- Wcale nie, trzeba je wymyślić już! Co powiecie na Miranda dla dziewczynki, a dla chłopca Sergio? Jesteś Włochem, może Salvatore?
- Abigail. – Ducky podszedł do kobiety i odsunął ją od zdezorientowanego Tony’ego. – Pozwól im samym zdecydować, to ich dziecko.
- Ale ja znam tyle fajnych i pięknych imion. Na pewno pasowałyby do Gibbsiątka. – powiedziała zawiedziona.
- Jestem pewien, że cokolwiek Jethro i Anthony wybiorą, też będzie pasowało. – zapewnił ją.
- Nie martw się, Abbs, damy ci znać, jak wpadniemy na jakiś pomysł. – powiedział pocieszająco Tony.
Abby pociągnęła nosem.
- No dobra, pozwolę wam wybrać.
- Jak miło z twojej strony. – mruknął pod nosem Gibbs, uśmiechnął się widząc poczynania Abby.
Gdy kilka minut później wszyscy wyszli z sali, Tony i Jethro zamknęli za nimi drzwi.
- Przyjęli to całkiem znośnie. – stwierdził Tony. – Może poza Abby.
- Ona nigdy niczego nie robi spokojnie.
- Co robisz wieczorem? – zapytał zmieniając temat.
- To zależy, co masz na myśli. 
- No wiesz, to dopiero piąty miesiąc, wciąż mogę co nieco.
- Chyba nie muszę dzisiaj pracować przy łodzi.
- Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć.

***
Chciałam, żeby to opowiadanie odróżniało się od normalnych mpregów. Lubię je i często mnie irytuje, że bohaterowie zawsze ukrywają ciążę przed resztą świata(co jest raczej ciężkie do zrobienia). Dlatego nie chciałam dodatkowo utrudniać Tony’emu życia i zamykać go w domu na okres kilku miesięcy. ^^ No i jeszcze to myślenie, że jest się wybrykiem natury. Wolę coś weselszego. Zresztą Tony oberwał u mnie już dość dużo razy, by mu odpuścić. :D
Skąd ja biorę te pomysły? Obserwuję codzienne życie. Z reguły nie oglądam seriali, więc nie mogę z nich wziąć przykładów jakichś fabuł. Czasami w szkole, w rozmowie z koleżankami coś się napatoczy. Wystarczy banalny temat, jak na przykład urodziny - które było nie było zapoczątkowały Marriage series, początkowo mającą zaledwie pięć części - i już mogę stworzyć z tego historię. Dużo też pomagają mi piosenki, wiele pomysłów biorę z ich tekstów.
W przypadku Marriage series jest jeszcze inaczej, bo po prostu zastanawiam się, jak może wyglądać małżeństwo, takie naprawdę kochające się i przekładam to na Tibbs. Owocem tego jest np. jedna z części, w której Jethro i Tony po prostu relaksują się w swoim towarzystwie(aktualnie jest to 13 część serii). Na czas świąt bożego narodzenia przygotowałam nawet specjalną część na tę okazję
Gdy tylko wpadnę na nowy pomysł, szybko go zapisuje, chociażby w telefonie, bo po kilku chwilach zapomnę.
Oczywiście czerpię też inspirację z innych fanfików. Gdyby nie one, w ogóle bym nie zaczęła pisać. ;)
I to by było w sumie tyle. 
PS Marriage series ma już 27 części. ^^
PPS Jeśli chciałabyś Asai(czy to się odmienia?), pogadać w inny sposób niż tylko przez komentarze, to możemy się porozumiewać przez gg albo mail. ^^

1 komentarz:

  1. Cała Abby, dokładnie tak sobie wyobrażałam jej reakcję :) Gibbsiątko :) urocze określenie :) Choć imiona wymyśliła raczej nietypowe :)

    Uszczęśliwiasz mnie :) Dwie części jednego dnia :) To jak raj na ziemi ^_^

    Pewnie, że chciałabym pogadać :) pisz na maila: akne@onet.pl albo na gg 41379358 , chociaż na gg ciężko mnie złapać, a maila sprawdzam kilka razy dziennie ;)

    Pozdrawiam ;)
    Asai (myślę, że tego się nie odmienia ;))

    OdpowiedzUsuń